„Z dymem pożarów…”
wystawa czasowa
6 III – 30 IV 2013 r.
Znany polski XIX-wieczny poeta, Kornel Ujejski (powiedzmy od razu, że nie miał zgoła nic wspólnego z rodziną Ujejskich z „naszego” Ujejsca) w swoim tomiku Skargi Jeremiego umieścił znamienną pieśń, będącą pokłosiem tragicznego w bezpośrednich skutkach Powstania Styczniowego. Pieśń ta, zwana „Chorałem”, do dziś śpiewana jest podczas różnych patriotycznych obchodów:
Z dymem pożarów, z kurzem krwi bratniej
Do Ciebie, Panie, bije ten głos…
Jak ważna to była pieśń dla naszych przodków, niech świadczy fakt, że była ona brana pod uwagę (obok zwycięskiego „Mazurka Dąbrowskiego” i „Roty” Marii Konopnickiej) jako hymn niepodległej II Rzeczy-pospolitej. Dziś może się wydawać, że na szczęście nie ją wybrano, bo jakoś trudno sobie wyobrazić jak zagrzewa do boju polskich sportowców.
Pierwsze słowa „Chorału” – właśnie owe Z dymem pożarów – stały się natomiast tytułem wystawy, zorganizowanej przez Muzeum Miejskie „Sztygarka” z okazji 150 rocznicy Powstania Styczniowego. Tego powstania – przypomnijmy – które, jak chyba żadne inne, akurat na obszarze Zagłębia osiągnęło swój największy sukces. Po zdobyciu dworca kolejowego w Sosnowcu nocą z 6 na 7 lutego 1863 powstańcy oczyścili z Rosjan cały obszar ówczesnego powiatu olkuskiego, ustanawiając w regionie trwającą dwa tygodnie władzę polskiego Rządu Narodowego. Bohaterski dowódca kosynierów spod Sosnowca, Teodor Cieszkowski, został komendantem Dąbrowy. W tutejszej Hucie Bankowej jeszcze w lutym podjęto próby odlewania dział na potrzeby oddziałów powstańczych. Niestety – nieszczęsna wyprawa Apolinarego Kurowskiego na Miechów zakończyła okres polskich rządów w regionie. Także negatywna postawa większości okolicznego chłopstwa, wdzięcznego carowi za przeprowadzone uwłaszczenie, nie sprzyjała sprawie reprezentowanej przez mieszczańskie, robotnicze i drobnoszlacheckie środowiska patriotycznej młodzieży.
Niezależnie od wszystkich dyskusji i polemik, także tych obecnych, wydarzenia tamte zasługują na naszą pamięć. Stąd właśnie wynika mnogość lokalnych inicjatyw zmierzających do upamiętnienia rocznicy wybuchu powstania. Wystawa w dąbrowskiej „Sztygarce” jest właśnie jedną z nich.
Główną częścią prezentowanej w gmachu dawnej szkoły górniczej ekspozycji są cykle graficzne Artura Grottgera i Jana Styki. Szczególną uwagę zwracają zwłaszcza prace Grottgera, uznawanego przez wielu za najbardziej utalentowanego polskiego malarza w XIX wieku. Część tych prac zna niemal każdy, kto trzymał w ręku jakikolwiek podręcznik do historii Polski. Nawet nasze dzisiejsze wyobrażenie powstania zawdzięczamy w znacznej mierze zwłaszcza grottgerowskiej wyobraźni i wizji narodowego zrywu. Sam twórca, będący dla polskiego malarstwa tym, kim dla poezji jest Juliusz Słowacki, a dla muzyki Fryderyk Chopin – nie widział powstania na oczy. Schorowany, zmarł przedwcześnie w wieku 30 lat (1867). Jednak pozostawił po sobie niezwykłe dzieło, którego znaczną część możemy właśnie obejrzeć na wystawie. Prezentowane są w całości trzy powstańcze cykle Grottgera: „Polonia”, „Lithuania” oraz „Wojna”, wykonane techniką heliograwiury. Uzupełnieniem – a może wstępem do tej części wystawy – jest cykl sześciu grafik Jana Styki, będących ilustracją do poszczególnych zwrotek „Chorału” Kornela Ujejskiego.
Oprócz obrazów Grottgera i Styki prezentowane są na wystawie liczne precjoza, upamiętniające okres przedpowstańczy, samo powstanie jak i jego znaczenie dla późniejszych pokoleń. Znajdziemy więc niezwykle ważne, ale bardzo drobne przedmioty tak ważne dla polskiej kultury, jak choćby biżuteria patriotyczna. Biżuteria ta, noszona zarówno przez kobiety jak i mężczyzn, była wyrazem polskiego patriotyzmu i oporu przeciw władzy rosyjskiej. Wyrazem – powiedzmy to otwarcie – za który można było trafić na Sybir. Publiczne noszenie takich patriotyków (choćby zegarków z wygrawerowanym herbem Rządu Narodowego) było też oznaką niebywałej odwagi, a umieszczenie nazwiska przez władze rosyjskie na liście oskarżonych i skazanych „przestępców” powodem do… dumy. Swoistym rewersem tego typu przedmiotów może być rosyjski medal, przyznawany „Za zdławienie polskiego buntu” (także za zdradę i donosicielstwo na rzecz zaborcy), którego mnogość zachowanych do dziś egzemplarzy może niezbyt chlubnie świadczyć o niektórych aspektach tamtych trudnych lat.
Zdecydowanie większa część ekspozycji zbudowana została w oparciu o prywatną kolekcję Tadeusza Lostera z Gliwic. Mający swe korzenie na wschodzie (Lwów) a także w ziemi zawierciańskiej (skąd pochodziła jego matka) kolekcjoner, tematyką powstańczą zajął się na początku lat 80. Od tamtej pory nieprzerwanie zbiera pamiątki – nie tylko z okresu Powstania Styczniowego, ale także związane z całą polską tradycją niepodległościową – której szczególnie jasne przejawy możemy obserwować co najmniej od czasów konfederacji barskiej (a według niektórych historyków nawet od konfederacji dzikowskiej – 1734) mniej więcej co pokolenie aż do czasów „Solidarności”. Uważny obserwator znajdzie na wystawie także pamiątki związane bezpośrednio z wydarzeniami dziejącymi się na obszarze kształtującego się wówczas Zagłębia Dąbrowskiego i Dąbrowy. Kolekcja T. Lostera została uzupełniona – między innymi o owe regionalne aspekty – zbiorami Muzeum Miejskiego „Sztygarka” oraz Krzysztofa Bordy (militaria). Wystawę można zwiedzać do końca kwietnia.
Jarosław Krajniewski